piątek, 25 stycznia 2013

Pazurki Arli

Dziś króciutko. French na naturalnych paznokciach Arli.


Wiem, wiem, szału nie ma ale początki są trudne. 




i moja nutka na dzisiejszy dzień








sobota, 19 stycznia 2013

4nails

I w końcu dotarła do mnie przesyłka ze sklepu 4nails. Szczerze przyznam, że trochę obawiałam się jakości produktów i przede wszystkim zgodności kolorów. Co okazało się po otworzeniu paczki? O tym za chwilę :)


Pakunek dotarł szybko. Na drugi dzień po dokonaniu wpłaty kurier dostarczył przesyłkę.Zawartość nie była nie wiadomo jak wyszukana, to tylko dlatego że moje konto kwiczy z powodu studniówkowych wydatków. Gdybym dysponowała odrobinę większa gotówką na pewno zaszalałabym bardziej!


Nie mniej jednak ograniczyłam się do "potrzeb podstawowych", czyli dwóch rolek wacików bezpyłowych (w promocji pakowane po dwie, pojedyncza sztuka była droższa ), litrowego clenera, 600ml płynu do pędzelków oraz zestawu pilniczków.



Pozwoliłam sobie też na kilka cieszących oko gadżetów w postaci trzech brokatów, cyrkonii Swarovskiego i czterech żeli. Dwa z żeli miały niewielki ubytek- prawdopodobnie podczas przesyłki się rozlały, ale nie kosztowały majątku jak żele z wysokiej pułki więc jestem w stanie to wybaczyć :)



Jak się okazało każdy kolor odpowiadał zupełnie temu ze zdjęcia na stronie. Co było dla mnie miłym akcentem.:)


Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie wypróbowała nowych zdobyczy w praktyce. Postanowiłam zrobić sobie próbny, studniówkowy manicure. Jako, że mam beżowo-czarną sukienkę z czarnymi dodatkami postanowiłam postawić akcent na te dwa kolory. Wyszło tak:




W wersji ostatecznej na czarnym paznokciu pojawi się złoty "brulion" zamiast cyrkonii.








sobota, 12 stycznia 2013

Sale, sale

I ja uległam wyprzedażowej pokusie. W zasadzie nie miałam w planach tegorocznych zimowych wyprzedaży ale cóż, wyszło jak zawsze. Nie dałam rady się oprzeć. Natomiast nie dałam się też ponieść. Zakupy zakończyły się na trzech sztukach z kategorii odzieżowej i trzech z kosmetycznej.



haha ale krzywa ta moja "wieża"





W Bershce wpadł mi w łapki grubiutki sweter z futerkiem 60zł%. W Stradivariusie okulary przeciwsłoneczne % 24,90zł  (słońce o tej porze roku jest naprawdę złośliwe dla kierowców, musiałam się z nim jakoś pogodzić a moje letnie okulary amba zjadła). Natomiast w Pull&Bear spodobała mi się koszula bez rękawów z fikcyjnymi i jednym nie fikcyjnym łańcuszkiem %25,90zł



Powabiły mnie również promocje w Superpharm. Zdecydowałam się na Cherry ChapStick%4,99 (właściwie polowałam na miętowy, ale niestety nie było), krem redukujący zmiany trądzikowe La Roche-Posay Effeclar Duo %35,99zł oraz po raz pierwszy w tej wersji maska Biovax do włosów blond %13,99zł  (nigdy nie mogłam sie do niej przekonać, jakbym sama przed sobą nie chciała przyznać, że moje włosy są koloru blond a dlaczego tak  wkrótce)

Przepraszam za jakość zdjęć ale mój aparat o tej porze dnia już odmawia całkowicie posłuszeństwa.




Na koniec: efekt pozostawienia mężczyzny jeden dzień samego w domu, czyli uroczy prezencik wykonany własnoręcznie przez mojego TŻ'a.


Macie może pomysł do czego go przywiesić?
Próbowałam go powiesić na szyi, jednak jest nieco za gruby.








niedziela, 6 stycznia 2013

O pracy, którą można nazwać pasją

Dziś, z racji tego, że po całym miesiącu przerwy wróciłam do mojej weekendowej pracy, chciałam wam pokazać czym się zajmuję. 
Jest to z jednej strony praca dorywcza, która przynosi mi mniejsze lub większe dochody, ale nie tylko. To zajęcie mogę zaliczyć także do moich pasji. Łączy świetną zabawę z doświadczeniem.

Na początek kilka z zdjęć "w akcji",  robione chyba przez Mateusza Jańca z rok temu (jeszcze przed obcięciem włosów,ech)







Natomiast tutaj kilka już skończonych malunków.


Ten twór uważam za trochę nie udany, aaale nie jest tak najgorzej :)




Na pierwszy rzut oka praca nic nie męcząca, ale uwierzcie, takie dzieciaki potrafią usiedzieć w jednej pozycji CO NAJWYŻEJ 5 sekund (a chłopcy to w ogóle 2 sekundy). Niejednokrotnie jest to walka z wiatrakami, a w gorszy dzień walka z własnymi nerwami. Dodatkowo, moje paznokcie nienawidzą mnie za cotygodniowe odmaczanie ich w chłodnej wodzie i farbkach(które jak już sie "zaaplikują" na lakierze tak koniec, tylko zmywacz pomoże)
Jednak lubię to robić, no lubię i tyle. :)






 


sobota, 5 stycznia 2013

Ulubieńcy roku 2012.


Wybrałam do listy ulubieńców tego roku produkty które uważam (jak na razie) za niezastąpione, które trwały przy mnie tego roku, dłużej czy krócej. 



Odżywka do włosów Dove, Repair Therapy, Intense Repair Conditioner.

Jak dla mnie jedna z lepszych, które testowałam. Delikatna nie obciąża włosów. Przy tym pięknie pachnie.  Bardzo dobrze nawilża i nadaje moim włosom blask. Nie wymagałam od niej nigdy naprawy, o której zapewnia producent, ale takich działań od żadnych kosmetyków nie wymagam .
Konsystencja, jak na odżywkę przystało odpowiednio gęsta. Dodatkowo zachęcająca cena, ok. 10zł.

L`Biotica, Biovax, Intensywnie regenerująca maseczka do włosów suchych i zniszczonych


Z tą maską zaprzyjaźniłam się około lutego tamtego roku i wciąż jest moja faworytką. Po niej moje włosy stają się sprężyste i pełne blasku, nawilżone. Zdecydowanie mniej się łamią. Zapach utrzymuje się na włosach dość długo bo nawet do 3 dni.  Efekty działania widać nawet po kilku myciach.
Co do wydajności nie będę nic mówić bo mam krótkie włosy więc nawet jeśli nakładam dużo produktu na całe włosy to i tak opakowanie wystarcza na długo.



Podkład L’oreal True match. W moim przypadku w odcieniu N4.

Jest to mój podkład wiosenno-letni. Ma lekką konsystencje, nie narzuca koloru, dobrze dopasowuje się do kolorytu twarzy. Używam w ciepłe miesiące roku ponieważ, na zimę potrzebuję czegoś mocnej kryjącego.


 Błyszczyk Lip Appeal Catrice, odcień 050 Naturally Pink

Zawsze bylam przeciwniczką czegokolwiek na ustach. Tamtej zimy przekonałam się do czerwonej szminki, natomiast latem przetestowałam u koleżanki ten błyszczyk za jej namową i zmieniłam zdanie o błyszczykach(oczywiście nie o wszystkich) Błyszczyk z catrice ładnie  nabłyszcza usta, ale co najważniejsze nie skleja i nie robi kulek w kącikach ust. Utrzymuje się chyba standardowo, jak na kosmetyk z "tej pułki"


Balsam Ziaja "Kozie mleko"


Na co dzień nie potrzebuje balsamu nawilżającego. Natomiast od kilku lat wyjeżdżając do Norwegii moja skóra przeżywa szok hydrologiczny. Prawdopodobnie w skutek zmiany zawartości mineralnej wody oraz wydłużonego czasu przebywania na słońcu moja skóra piszczy o nawilżenie. Długo, długo nie mogłam znaleźć odpowiedniego ( w prawdzie jednego roku sprawdził się balsam z Johnsons ale okropnie śmierdział – jak na mów gust) Aż pojawił się on. I teraz wiem, że nie zamienię go na nic innego ponieważ odpowiednio nawilża, pięknie pachnie i jest naprawdę tani. 

Giorgio Armani "Code"


Zapach tego roku. Zabawne, że chyba 2 lata temu, kiedy na rynek wyszła druga odsłona Armaniego 'Aqua di Gioia' powiedziałam, że to będzie mój zapach życia, że nie opuszczę go i nie zdradzę w żadnym wypadku. A tu tak przez przypadek wpadły mi w łapki dwie 30ml buteleczki Coda i ten zapach ze zdwojoną siłą zawładną moimi receptorami węchu. Teraz już wiem, że na pewno go kiedys „zdradzę” ale rok 2012 był zdecydowanie rokiem Coda. 
Robiłam przymiarki do 'Code de luna' ale ta wersja nie przypadła mi do gustu, zupełnie tak samo jak zeszłoroczna wersja 'Code Summer'




poniedziałek, 31 grudnia 2012

Lovely year


Z okazji nadchodzącego 2013 roku życzę wam dużo miłości, zapału do pracy, motywacji do wypełnienia noworocznych postanowień. Niech nadchodzący rok przyniesie wiele pozytywnych niespodzianek.
I... niech waszym postanowieniem noworocznym będzie przede wszystkim spełnianie marzeń i bycie szczęśliwym człowiekiem!



sobota, 29 grudnia 2012

Kokardka


Moje "świateczne" żelki tego roku były mało świąteczne. Zrezygnowałam z brokatów, cyrkoni i innych na rzecz namalowanej kokardki. Mało świątecznie, ale niestety "afera szpitalna" związana ze złym stanem moich kolan nie dała mi czasu i sił na tworzenie świątecznych wzorków na paznokciach, a szkoda bo miałam kilka pomysłów.


Dodam jeszcze, ze tak naprawdę to moje początki zabawy z metoda żelową więc do perfekcji jeszcze dłuuuuuga droga.